Małe Pieniny i szerzej pojęte okolice Szczawnicy, to piękna układanka. Znam i lubię jej prawie wszystkie fragmenty. Można je smakować oddzielnie. Ale , czasem wiele ulubionych atrakcji okolicy, próbuję połączyć w jedną ładną trasę. To właśnie jedna z takich koncepcji.
Ogólne informacje o regionie Pienin, okolicach Szczawnicy. Także mapę sytuacyjną obszaru, pobieżne wprowadzenie do turystyki rowerowej na tych ziemiach, jak również fotografie i kilka ciekawostek można znaleźć na stronie wprowadzajacej Przewodnika Rowerowego po Pieninach : (Pieniny na Rowerze)
Małe Pieniny są tak położone, (albo raczej granica polsko-słowacka tak je podzieliła) że najbardziej rozległe i dzikie (jeśli o Pieniach da się w ogóle tak napisać) fragmenty tych gór znajdują się na terenie Słowacji. Po polskiej stronie charakteru krajobrazu najwłaściwszego Pieninom można zakosztować w pasmie Drubaszka – Szafranówka: (Pieniny-Pasmo Wysoka-Durbaszka-Szafranówka-Palenica na rowerze), albo w rejonie Białej Wody : (Pieniny i okolice Szczawnicy na Rowerze - Biała Woda)
Wycieczkę zaczęliśmy w Szlchtowej, tam też ją zakończyliśmy. Na poniższej mapie jako początek trasy zaznaczyłem parking przykościelny - dla ułatwienia w orientacji. Wycieczkę można oczywiście zacząć w innym dogodnym miejscu. Więcej na ten temat napisałem w Przewodniku (Pieniny na Rowerze)
Przechodząc do opisu naszej trasy. Do 99-tego (w rzeczywistości liczba w prawdzie dwucyfrowa, ale jednak trochę mniejsza) przejechania Drogi Pienińskiej, a tym samym zaliczenia Przełomu Dunajca na rowerze postanowiłem dorzucić jedne z najbardziej pienińskich, wśród wszystkich okolicznych szlaków. Przez prawie cały czas nie tracąc z oczu Pienin Właściwych z pasmem Trzech Koron.
Dzisiejszą wycieczkę rozpoczęliśmy (bo jechałem z synem) w Szlachtowej. Temperatura 12 stopni, wiatr był tak mocny i porywisty, że zatrzymywało nawet na zjazdach - takich, którymi zwykle szybko pokonuje się drogę do Szczawnicy
Szczegółowy opis Drogi Pienińskiej zamieściłem tu: (Pieniny i okolice Szczawnicy na Rowerze - Czerwony Klasztor). Koniecznie należy tam zajrzeć, traktując ów opis jako ważny fragment przedstawienia całej trasy.
Jest tam sporo dobrych zdjęć i praktycznych informacji o części trasy przebiegajacej Przełomem Dunajca. Dziś nie wydarzyło się tam nic nowego, a wartego odnotowania. Aby więc nie rozmywać esencji przejdę więc od razu do opisu dalszego przebiegu wycieczki.
Z Klasztoru jadąc przez mostek i po skręcie w prawo - asfaltową alejką nawiązujemy się do turystycznego szlaku niebieskiego. Podjazd pod Przełęcz pod Klasztorną Górą jest mozolny. W miejscu gdzie szlak (niebieski) skręca w lewo w las, lepiej go opuścić na chwilę i trzymać się dalej szutrówki.
Od Przełęczy pyszna jazda : trochę lasem, trochę z widokami na Trzy Korony. W miejscu gdzie do drzewa przymocowano kapliczkę można skręcić w lewo i zdobyć Barsztyg – co sami zresztą uczyniliśmy.
W okolicy Limierza pokręciliśmy się trochę po łąkach i dróżkach leśnych, by w końcu wrócić na szlak. Czeka nas czujny zjazd do samej Leśnicy. W deszczu jest bardzo niebezpiecznie, bo miejscami skała, sporo wielkich luźnych kamieni, droga wymyta z lejami po okresowych potokach.
Ale piękne miejsce ! Tym razem było sucho i bezpiecznie. Wyjazd ze szlaku akurat koło sklepu spożywczego (słow. Potraviny) i Pozarnej Zbrojnicy, czyli prozaicznej remizy straży pożarnej po naszemu.
Skręcając w lewo szybko powrócilibyśmy na Drogę Pienińską i błyskawicznie znaleźlibyśmy się w Szczawnicy. Tym razem nasz plan był jednak inny!
Na początek 6 km podjazd o średnim nachyleniu 12%. Paskudny gorący asfalt, którego tak nie lubią górskie rowery. Lesnicke Sedlo to zaś brama do Pienin jakie , nie bójmy się tego słowa „uwielbiam”.
Jedziemy szlakiem żółtym do Polski. Po drodze czekają rozległe łąki. Drogi doskonałe do zjazdu (koło 50 km/h jeśli zapomnimy przyhamować…) Morderczy podjazd też będzie.
Ale widoki i obcowanie ze specyficznym charakterem Małych Pienin rekompensują wszystko.
Z Wysokiego Wierchu do Szalchtowej ekspresowy piękny euforyczny wręcz zjazd. Nie wiadomo co robić : napawać się jazdą czy widokami. Jak to połączyć przy takiej prędkości… Tak czy owak uwaga na „progi łąkowe” (przy takich prędkościach w ogólnej zieloności czasem trudno w porę dostrzec uskoki i bywa iż ciało nie zdoła zareagować tak jak trzeba).
Należy trzymać się pięknej szerokiej łąki i drogi przez jej środek. W górnej części da się objechać trawersem odcinek leśny. Dokładniej opisuję to w przewodniku w rozdziale o rejonie Durbaszki: (Pieniny-Pasmo Wysoka-Durbaszka-Szafranówka-Palenica na rowerze)
Krótki odcinek przed Szalchtową to brzydka kamienista droga i dalej asfalt.
Wycieczka liczyła 40 km. Realny czas jazdy według licznika to 2:40 h. Ale rzeczywiście było o wiele więcej. Fotografowanie zabiera sporo czasu, były też odpoczynki.
Nie obeszło się bez odcinków pchania. Moje najlżejsze przełożenie 30/42 okazało się za słabe na niektórych fragmentach.
To jednak wariant dla wytrawniejszych znawców okolicy.
Podczas pierwszej bytności w Pieninach, Czerwony Klasztor Drogą Penińską tam i z powrotom z pewnością ucieszy. Może za drugim razem skusi wariant powrotu przez Limierz. Ale dla kogoś chcącego zaznać w pigułce wszystkiego co w okolicy najlepsze, a na pewno bardzo charakterystyczne wymieniony tu pomysł nadaje się w sam raz.
Trasę oczywiście można zmodyfikować, inne pomysły przedstawię w oddzielnym artykule. Już teraz trochę inspiracji można zaczerpnąć z rodziału Przewodnika o pasmie Durbaszki (Pieniny-Pasmo Wysoka-Durbaszka-Szafranówka-Palenica na rowerze)