Kontynuacja wakacyjnych, samotnych, jednodniówek perciowych. Wyjazd mocno poranny z Krakowa.
Po ostatniej publikacji pojawiły się głosy iż opis nie tak barwny jak zwykle. Prawda, kolory jak na lato przystało muszą wystarczyć w fotografiach. Z drugiej strony o czym pisać? Skoro trasa, znana, niezaskakująca. Pogoda zaś stabilna.
Fakt, bardzo lubię Orlą Perć (bo jak tu nie lubić). Ale większe emocje wyzwala tam raczej zima bądź samotna zalodzona jesień z porywistym wiatrem i mrozem. A tu gorąco, choć złagodzone dużym wiatrem, śniegu nie było, burzy również.
Walor Orlej Perci to niezwykle ciekawa i urozmaicona graniówka, bogata w widoki i ekspozycję. W dodatku łatwo dostępna, niemal w zasięgu ręki. Ale jak ktoś przejdzie ją na raz w deszczu i burzy, albo fragmentami w zimie lub samotnie to raczej nie powtórzy takich emocji w środku ludnego, sierpniowego dnia. Nie zmienia to faktu iż warto tam iść, bo to gratka dla tych co skały dotknąć potrzebują!
Dokuczała mi nieco niepełnosprawność uszczegółowiona w poprzednich opisach (Tatry – Orla Perć od Koziej Przełęczy do Żlebu Kulczyńskiego) choć tym razem jakby trochę nauczyłem się z tym żyć.
Ludzi tym razem już jak przysłało na „piękną letnią pogodę” dość dużo, stąd znane od lat slalomy w górnym odcinku podejścia na Zawrat. Nawet nie siliłem się na dotknięcie tam nieco zbyt obczepionego ludźmi łańcucha.
Na Orlej Perci z latami narasta jakaś nowa moda : ludzie ubierają się w kaski, mają uprzęże. Nie podejmuję się tego oceniać, niech im to pomaga!
Szedłem znów tak aby nie zrobić sobie krzywdy w wiecznie kontuzjowane prawe kolano i udało się. Ale ten ospały marsz spowodował rozciągnięcie czasu przejścia.
Kilka lat temu w niebezpiecznych warunkach, ale jakże malowniczych (Zawrat-Kozia Przełęcz-Zmarzła Przełęcz i Kozia Dolinka w zimopodobnych warunkach) poszło krócej.
Mimo niezbyt ciekawej pogody zdecydowałem się wykonać kilka zdjęć. Ostatnio goszcząc w Gdyni u zaprzyjaźnionej rodziny – rozmawiałem też o Orlej Perci – w tym kontekście widoki także dla Piotra z Gdyni ... na przynętę!
Z resztą w serwisie nie brak i innych odcinków Orlej Perci w różnych porach roku.
Żeby zaś nie było tak różowo to tym razem znowu mała przygoda w autobusie. Tym razem jedna przemądrzała pani zamierzała jechać do Krakowa korzystając z dwu siedzeń. W końcu nie bez trudności udało się ją przekonać iż jednak warto aby jakaś osoba (w tym przypadku ja) skorzystała z wolnego miejsca zmiast stać obok. Nie wiem czy to siła argumentacji czy walor wzrostu i budowy ciała, ale mnie wpuściła...
ehh...człowiek po górach jednak łagodny i nie skory do burd, ale zetknięcie z dolinami zawsze jakos tam odczuwa. Czasem mam wrażenie jakby wszystko chciało zepsuć i zabrać to co dały góry.