Wyjazd samotny dwudniowy. Jakoś tak to bywa że kiedy jestem w nie najlepszej formie zdrowotnej to pojawia się okazja wyjazdu. Nie inaczej było i tym razem, ale to nie powód żeby zostać w domu. W Krakowie rano temp. -10 stopni. Piękna zima pomyślałem optymistycznie (mimo niejednoznacznych prognoz), a tu w Kirach silny wiatr i ciepło - niestety halny i mocna dwójka lawinowa. Ruszyłem w ekspresowym tempie w górę żeby jak najszybciej nasycić się śnieżnością. Prawdą jest że śniegu z każdą chwilą było jakby więcej, a sanie jeździły, ale o tej porze roku to na dnie doliny powinno być metr ubitego śniegu, a nie jakieś przecierki...
Po zainstalowaniu się w schronisku ruszyłem w góry. Na śniegu odkryłem świeże ślady trójki osób, widać że ktoś miał podobny plan do mojego...Im bardziej w las tym więcej śniegu, co cieszyło, polany już pięknie pokryte śniegiem - widać było ślady nart z dania poprzedniego, a może z poranka. Wiatr dawał się we znaki coraz bardziej, spadło kilka płatków śniegu a coraz niższe słońce ładnie oświetlało krajobraz.
Od rozstaju szlaków szedłem wprost w kierunku na Stoły. Warunki śnieżne były idealne do tego, a przedzieranie się przez kosówkę w tym miejscu nie było by łatwe. Gdzieś w połowie podejścia spotkałem schodzącą trójkę turystów. Znaleźli fajne przejście przez kosówkę z którego skorzystałem, po drodze jeszcze nieprzyjemny trawers dość stromego żlebu (nawiany świeży śnieg) i byłem na Przełęczy Tomanowej. Pochodziłem po okolicy czekając na ciekawe światło. Kusiło wejście na Stoły - warunki śnieżne były do tego wyśmienite. Ale to zamknięty obszar ...
Na przełęczy dokuczał silny wiatr, czasem mocno przyginał do ziemi. Widząc że słońce chowa się za góry zacząłem szybki odwrót. Były niezłe warunki do butozjazdów z czego skorzystałem.
Przed wejściem do schroniska udałem się jeszcze na rekonesans przed jutrzejszym wyjściem. Początek trasy w lesie był w śniegu a relacje napotkanych turystów, (którzy nota bene nie osiągnęli Przełęczy Iwanickiej z uwagi na rzekome mocne oblodzenie trasy i takie tam inne trudności) upewniały że należy wyjść od razu w rakach na trasę, dziś szedłem w samych butach..