Wyprawa bez towarzystwa. Z powodu trudności logistycznych wyszedłem znacznie później niźli byłem gotowy i zamierzałem - stąd postanowiłem iść w żwawym tempie. W Taranskiej Poliance spore zamieszanie - ludzie czekający na transport samochodowy do Śląskiego Domu i zbierający się do wyjścia na szlak - pieszo. Cóż godzina już zbyt późna jak na samotność na trasie.
Pierwsze dłuższe zatrzymanie nastąpiło przy Velickiej Polanie. Koło Śląskiego Domu na chwilę ubrałem się, bo oprócz dotychczas panującego chłodu związanego z obecnością Wielickiego Potoku doszedł wiatr.
Szło mi się bardzo dobrze. Miałem niezły czas. Jedynie wysokie chmury nie dawały nadziei na zdjęcia na jakich mi zależało. Powietrze było jednak czyste.
Z przyjemnością opuściłem otoczenie brzydkiego i nielubianego prze ze mnie hotelo-schroniska, aby rozkoszować się coraz to wyższymi piętrami Doliny Wielickiej z ustawicznym towarzystwem Gerlacha.
Wiele razy czekałem na chmury, na ludzi ale i tak na Polskim Grzebieniu byłem w dobrym czasie. Podobnież szybko wszedłem na Małą Wysoką (Vychodna Vysoka). Pofotografowałem nieco bo piękny widok stamtąd.
Kusiło przejście przez Sedlo Prielom (Rochatkę) do Zbójnickiej Chaty. Ale wybrałem nietypowo dla siebie powrót po części tą samą drogą - ponowne przejście górnych pięter Wielickiej Doliny.
Jakoś trudno mi przychodziła perspektywa zamiany towarzystwa Gerlacha na towarzystwo tłumów turystów kłębiących się Wielką Studeną Doliną podążających do lubianej tam "Zbojniczki", (z resztą dolnych pięter wypomnianej doliny również nie żywię specjalną atencją, dodatkowo dwa dni temu i tak tam byłem, schodząc z Czerwonej Ławki).
Dolny odcinek trasy od Śląskiego Domu to Magistrala Tatrzańska - szczęśliwie prawie pusta. Trafił się mi bodaj najgorętszy dzień lata. Słońce paliło niemiłosiernie, wiatru teraz nie było w ogóle, dodatkowo południowa wystawa zbocza nie dawała szans na wytchnienie. Tak na prawdę to był główny czynnik męczący na tej trasie. Zupełne zaprzeczenie miłej atmosfery panującej wysoko.
Piękna wysokokórska wycieczka z Gerlachem w tle. Lubiana trasa, szczególnie wyższe piętra Doliny Wielickiej i samo wyjście na Vychodną Vysoką. Znowu należało trochę użyć rąk i troszkę się powspinać. Pogoda typowo letnia. W kontekście moich zainteresowań - niestety, typowo letnia. Nie było łatwo ustrzelić interesujących zdjęć. Ale trasa zrobiona w dobrym czasie i z satysfakcją. Poza tym udało się uniknąć tłumów.