Bystra najwyższy szczyt Tatr Zachodnich późną jesienią. Góry w lodzie, silny wiatr, a raki i czekan zostały w domu. Było ciężko, ale wciąż pięknie i ekscytująco.
Tatry w lodzie, skała w lodzie, trawa w szadzi podobnie jak kosówka. A między tym wszystkim wiatr, śnieg i zimno. Warunki bardzo interesujące. Takie które pozwalają dostrzec zadziorne piękno gór - tak było w tym przypadku. Celem wycieczki była Bystra najwyższy szczyt Tatr Zachodnich, jednak brak raków pozwolił z najwyższym trudem na osiągnięcie jedynie Siwego Zwornika. Prócz lodowych wyzwań, urozmaicających szczególnie zejście, interesujące spotkanie z nieustępliwym koziczym capem i rozważania o rabunkowej gospodarce leśnej w rejonie Doliny Chochołowskiej.
Z każdym krokiem szło się trudniej, jak na Ornaku była gołoledź, to tu - to słowo nabrało nowego znaczenia. Wszytko było w lodzie. Znam lodowe góry i prawdę mówiąc nie są to przyjemne warunki. Koledzy, Ci od koziołka i znani z Siwej Przełęczy zostali za mną i zakładali raki.